Jak zarobić na hotelu? Strategie dla hotelarzy

Dla programów weekendowych trzeba odejść od wysokich marż hotelowych restauracji! Dania mają być tanie w produkcji i najważniejsze: NIE WOLNO OSZCZĘDZAĆ NA ILOŚCI. To mają być sute obiady! Obfite prawie do przesady. Jeżeli ktoś myśli o łyżce ziemniaków, skrawku mięsa i plasterku ogórka kiszonego – niech zapomni o programach weekendowych.
Koniecznie deser – w zestawie niech będzie choćby np. placek drożdżowy z jabłkiem i kruszonką, czy inne niedrogie ciasto. Całość ubrana w cenę za pakiet, bez wyszczególniania co ile kosztuje. Pakiet od osoby w pokoju dwuosobowym. Trasa zwiedzania miasta – tu nie ma kosztów, trzeba tylko chcieć. Niech przygotuje ją pracownik lubiący miasto, może zaprzyjaźniona bibliotekarka, kustoszka lub młodzież szkolna. Ważne, by trasę sprawdzić samemu.

W Szwecji w prawie każdym miasteczku, ba wsi! otrzymamy mini przewodnik po miejscach wartych obejrzenia. I już jest co robić przez 2 godziny lub pół dnia. A gwarantuję, że 90% szwedzkich miasteczek nie ma turystom absolutnie nic ciekawego do pokazania. Nic! A jednak. A to zabytkowa fasada, a to słynny bruk, a to kamień z którym związana jest legenda, a to brama do fabryki w której ktoś wynalazł zapomniane już coś. A to strumyk, przez który skakała Daniela uciekając przed wilkołakiem, a to pierwsza cukiernia, a to zabytkowy ganek itd. itp.

I to wystarczy, by człowiek wyposażony w mini przewodnik z wyrysowaną trasą – poszedł na spacer! A po drodze niech zwiedzi muzeum. I sobota minie ciekawie.  Wieczór. Jeżeli nic się nie dzieje wieczorami – „… bo to takie miasto jest, że tu wieczorami nic się nie dzieje” – to program dzienny musi być tak skonstruowany, by nieco zmęczył. Tak by obiad był o 16.00, a o 17.00 robi się ciemno – i pora poczytać.

Do kogo ta oferta?

A kto tu nam przyjedzie? A przyjadą ludzie w promieniu 100-150 kilometrów. Taki dystans przyjmuje się jako niekłopotliwy. Nie zapraszajcie krakowiaków do Olsztyna czy Białegostoku, czy warszawiaków do Świnoujścia czy Gdańska. Za daleko, za krótki dzień. Nie przyjadą.

Ale mieszkańcy Warszawy ruszą się do Radomia, Płocka, Ciechanowa. Podobnie Poznaniacy, Gdańszczanie czy mieszkańcy Wrocławia. Także z mniejszych miast pojadą do tych dużych. Tylko trzeba dać im szansę …. by się o programie weekendowym ….. dowiedzieli.

Materiały promocyjne i informacyjne

Czy wiecie jak skuteczna może być osiedlowa sieć telewizji kablowej w sąsiednim mieście? Zwłaszcza gdy ma swój kanał? Albo tamtejszy lokalny dziennik czy tygodnik? Sprawdźcie to. I bądźcie niekonwencjonalni. Bo kto to słyszał, żeby płacić za reklamę? Po co? Podpowiedzcie konkurs. Dla czytelników, widzów. Jakikolwiek, turystyczny czy historyczny – niech będzie o waszym mieście. To tylko przykład. Po prostu potrzebny jest pretekst, by komuś wręczyć nagrodę. I by spiker o tej nagrodzie mówił i mówił i mówił. A nagrodą będzie – weekend w waszym hotelu! Media lubią konkursy z nagrodami, bo to im podnosi słuchalność/sprzedaż pisma. A hotel ma tanią promocję i hotelu i swojego programu weekendowego.

Nocleg w pokoju

Zakładam, że każdy hotel w Polsce ma swoją – dobrze zorganizowaną i ładną stronę www. Na swojej stronie publikujcie informacje o programie weekendowym. Niech będzie pierwszą pokazującą się informacją. Wydrukujcie nieco ulotek. Niewielkich i sympatycznych. Nie promujcie w nich hotelu pokazując te same zdjęcia pokoju dwuosobowego i restauracji. Nadajcie swojemu programowi weekendowemu interesujący tytuł (Radom – miasto serca i szpady, Wałbrzych – śladami złota i brylantów, Płock – miasto 1000 letniego bruku, Olsztyn – miasto wypraw w kosmos itp.).

Pokażcie ładne zdjęcia MIASTA, wybranych detali, w kilku hasłach opiszcie program. Wasz hotel ma być JEDYNIE miejscem noclegu i posiłków. Ludzie nie przyjadą do miasta DLA hotelu. Przyjadą DO MIASTA, zatrzymując się w waszym hotelu. I przecież o to chodzi.

Nic nie przyjdzie z najpiękniejszej nawet ulotki, gdy będzie leżała w szafie biura handlowego. Znajdźcie najlepszy sposób by znalazła się ona w sąsiednich miastach. Nawiążcie współpracę z …. biurami podróży w tych miastach. Niech wprowadzą wasz produkt na ladę, w witrynę. Rozmawiajcie o formie rozliczeń, bądźcie elastyczni i niekonwencjonalni! Biura podróży to dobry partner, niezły punkt wyjścia do dalszej penetracji miasta. Może jakiś lokalny market wydaje gazetkę, może kto inny wydaje kolportowane bezpłatnie miesięczniki ogłoszeniowe. Płaćcie weekendami, wchodźcie we wszystkie konkursy, dawajcie nagrody – nie gotówkę.

Kiedy przyjdą sukcesy. Nie wiem. Nie ma reguły, która pozwoli podać dzień czy miesiąc. Przede wszystkim zacznijcie od tego, czy stać was na wkład pracy. Pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Bo wypromowanie nowego produktu jest przede wszystkim pracochłonne. I żmudne. Zwłaszcza, gdy nie można wydać na tę promocję fortuny. Uważam, że przy dobrze zaplanowanej i realizowanej od teraz strategii wdrożenia weekendu tematycznego – już przyszłej jesieni a być może latem odczujecie zauważalny wzrost obłożenie w weekendy. A także ogólną poprawę koniunktury. Bo regułą jest, że gdy o jakimś obiekcie się mówi i mówi to ludzie i firmy zaczynają w nim bywać i bywać. I nikt nie wie dlaczego.
Weekend tematyczny – to dobry pretekst, by wziąć się do dodatkowej pracy, wyjść w rynek i szukać klientów. A niekonwencjonalne działania, oparte na dobrym pomyśle są z reguły dużo bardziej pracochłonne ale … tańsze i skuteczniejsze.

Jak jeszcze ożywić hotel i przy tym zarobić?

Jak wskazują badania naukowe, jesienią ludzie chętniej uczestniczą w wydarzeniach kulturalnych. Nie rozrywkowych a właśnie kulturalnych. Jak wskazują inne badania – dla hoteli ważną grupę odbiorców usług – mogą stanowić … sąsiedzi. Sąsiedzi, czyli osoby żyjące w sąsiedztwie hotelu czy w tym samym mieście (w przypadku miast liczących do 50-60 tys. mieszkańców).  A więc warto spróbować kameralnych wydarzeń kulturalnych – adresowanych do grupy kilkudziesięciu osób w mieście. Recitale aktorów, występy artystów, koncerty kameralne – imprezy bez mała klubowe. 60 osób x 30 – 40 złotych za bilet gwarantuje kwotę, która wystarczy na opłacenie artysty i pozostawi nieco w hotelowej kasie. Ktoś może postawić pytanie czy dla 1000, 2000 złotych warto się trudzić? Warto, dlatego że takie imprezy wyrabiają w ludziach nawyk bywania. Z imprezy na imprezę pojawia się grupa ludzi z określonego grona. Na przemian z występami organizuje się imprezy tematyczne. Za biletami, z lekkim daniem i przekąskami. Podstawowym celem jest jednak zabawa. A więc wieczór piracki, czy meksykański albo ameryka lat prohibicji. Imprezy adresowane nie do firm tylko do mieszkańców, sąsiadów. 100 osób, muzyka, bufet przekąskowy, dekoracje i poprzebierani ludzie. Impreza w piątkowy lub sobotni wieczór.

Warto zatrudnić ludzi współpracujących z domem kultury. To zazwyczaj pasjonaci z niezłymi pomysłami, umiejący wyczarować efektowne dekoracje przy pomocy kartonu nożyczek i farb. Ktoś prowadzi wieczór, ktoś gra. Zwykle lokalne zespoły zagrają za 200-400 złotych, z czasem będą grały gratis, byleby móc zagrać w hotelu. Z obserwacji wiem, że by wypromować hotel jako miejsce interesujących i „fajnych” wydarzeń potrzeba około roku i imprez minimum raz w miesiącu, a najlepiej co 3 tygodnie. Imprez adresowanych nie do dzieciaków czy licealistów, a do pokolenia 30 – 40 latków. Ludzi chcących się bawić, za starych na dyskoteki, za młodych na dancingi czy wieczorki taneczne. Ludzi, którzy od czasu do czasu posłuchają recitalu, koncertu kameralnego, kiedy indziej wyszaleją się na imprezie epoki disco.

Formy promocji? Plakaty na słupach ogłoszeniowych i w witrynach wybranych sklepów, baner nad głównym deptakiem lub ulicą w mieście. I fama z ust do ust. To wystarczy by zebrać 100 chętnych osób. Ceny wstępu 20-25 złotych od osoby, czasem więcej. Z czasem ludzie się przyzwyczajają, że w hotelu coś się dzieje co chwila. Dzwonią, pytają, domagają się imprez. Często gdy widać ruch i wiadomo, że ludzie na imprezy przychodzą – to lokalny wytwórca zasponsoruje mięso na taki wieczór, alkohol, słodkie wypieki lub coś innego, w zamian za informacje w trakcie imprezy. Ktoś zasponsoruje muzyka itd. Nagle zleci się konferencja z firmy stałego bywalca, ludzie przyjdą na obiad. Ktoś zrobi wesele, ktoś inny zleci imieniny żony. A 2000-3000 złotych zysku miesięcznie z takich lokalnych imprez – to może być np. rachunek za prąd lub inne media. I pracownicy mają co robić i ludzie wiedzą, że hotel żyje i jest aktywny. A to nie jedyne zyski, jak już wyżej pisałem …. bo regułą jest, że gdy o jakimś obiekcie się mówi i mówi to ludzie i firmy zaczynają w nim bywać i bywać. O tym, że będziecie mieli atrakcję na sobotni wieczór dla gości weekendu tematycznego – już nawet nie wspominam.